Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
Tego domu już nie ma
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.