To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Starsze osoby często odmawiają zdjęcia. Zofii Rydet było łatwiej, bo sama była starsza.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!