Starsze osoby często odmawiają zdjęcia. Zofii Rydet było łatwiej, bo sama była starsza.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Zanim zrobiłam zdjęcie, jeszcze zbiegła po buty, aby na zdjęciu nie być w kapciach.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Spotkanie zaczęliśmy od obejrzenia filmu o Zofii Rydet. Potem poszło już łatwo.