Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Niedawno się przeprowadziłam. Pomyślałam, że to dobry pomysł, aby poznać swoich sąsiadów.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.